niedziela, 7 kwietnia 2013

Zofia Stanecka / Marianna Oklejak - Basia (seria)


Moja córka uwielbia Basię. Na Jej półce z książkami stoją wszystkie części serii i co parę dni trzeba Jej czytać którąś z nich. Ja uwielbiam Basię chyba jeszcze bardziej… Seria o Basi, autorstwa Zofii Staneckiej i Marianny Oklejak, jest jedną z najbardziej poczytnych pozycji polskiej literatury dziecięcej ostatnich lat.


Co przesądziło o sukcesie serii?  Jest przecież na rynku wiele książeczek, których bohaterkami są małe dziewczynki ze swoimi  mniejszymi  bądź większymi rozterkami. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.  Sprawnie zorganizowana promocja, dostępność książki zarówno w tych największych, jak i mniejszych księgarniach, stosunkowo niska cena przy jednoczesnym wysokim poziomie edytorskim książki z pewnością pomogły osiągnąć tak dobre wyniki sprzedaży. Lekki, niewymuszony styl oraz świetne ilustracje to oczywiście niezbędne składniki każdej dobrej książki dla dzieci – nie inaczej jest też w tym przypadku. Jednak wydaje mi się, że tajemnica sukcesu serii tkwi w nietuzinkowej ( w porównaniu do bohaterek innych książeczek) osobowości jego bohaterki.
Postać Basi jest zbudowana tak sugestywnie i prowadzona konsekwentnie przez kolejne części serii, że niemal żyje własnym życiem. Basia nie jest po prostu polską wersją ”Kamilki” czy „Martynki” ale jedyną, niepowtarzalną bohaterką lokalną. Niby treść książek o Basi jest uniwersalna – ich fabuła mogłaby być osadzona gdziekolwiek w Europie, to jednak czytając „Basię” nie sposób powstrzymać wrażenia, że to nasza swojska dziewuszka.
To, co mi najbardziej w Basi odpowiada, to Jej zwyczajność – jest przesympatyczną, inteligentną, ciekawską dziewczynką. Często coś psoci. Daleko jej do słodkich ślicznych dziewczynek w różowych sukieneczkach (i dzięki Bogu!!!). W ujęciu Marianny Oklejak nasza Basia jest nawet nieco pulpetowata i przeważnie ubrana w bluzkę w paski. Te pasiaste bluzeczki wiele o naszej bohaterce mówią. Basia to typ niepokorny – bałagani jak nikt („Basia i bałagan”), tapla sie w błocie (jakby tego było mało – namawia do tego koleżankę!! – „Basia i przedszkole”), naciąga mamę na słodycze i zabawki („Basia i pieniądze”) –jednym słowem nie jest jedynie książkowym modelem dziecka – Ona dokazuje jak typowe, prawdziwe, nieidealne dziecko.
Pomimo sprzyjających okoliczności Autorka na szczęście nie poszła na łatwiznę i nie moralizuje na siłę. Typowy schemat tego typu serii dla dzieci wymaga, by w jasny dla małego czytelnika sposób wytłumaczyć bohaterowi książki  (a tak naprawdę to jej czytelnikowi) istotę jego problemu i pomóc mu się z nim uporać. Np. pokazać, że zachowanie bohatera było niewłaściwe. Niektóre serie w zasadzie ograniczają sie do warstwy moralizatorskiej – czytając ich części można odnieść wrażenie, że zostały napisane tylko po to, by pokazać pewien problem (np. narodziny rodzeństwa, choroba, wizyta u dentysty). Seria o Basi napisana jest bardziej dla przyjemności obcowania z samą bohaterką. Owszem, motyw dziecięcego problemu  jest, naturalnie, cały czas obecny  ale nie przytłaczający. I to jest rzecz nie do przecenienia…
Jak każda seria dla dzieci, ta miewa lepsze i nieco słabsze części, jednak ma w sobie coś silnie uzależniającego. Nie tylko czekamy z utęsknieniem na kolejne części – razem z Zuzią bawimy się nawet w wymyślanie, jakie mogłyby być kolejne tytuły (z bardziej oryginalnych – „Basia i ‘wielka sieć meblowa na literę I…’” – z przyczyn oczywistych nazwy własnej podać nie mogę). Powyższy przykład świadczy chyba o tym, że Basia zaczęła żyć własnym życiem…
Seria: „Basia”
Tekst: Zofia Stanecka
Ilustracje: Marianna Oklejak
Wydawnictwo: Egmont


Tekst ukazał się pierwotnie na blogu Wielokropek.com.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz